Za oknami panuje wszechobecna jesienna szarość, liście już dawno pospadały z drzew, dzień stał się krótki a widoczność ograniczona. W takich okolicznościach nietrudno o kolizję z dzikim zwierzęciem, o których coraz częściej słychać.
Uderzenie w duże i masywne zwierzę jak jeleń czy łoś nie tylko skutkuje ogromnymi zniszczeniami pojazdu, niejednokrotnie szkodą całkowitą, lecz również może stanowić zagrożenie dla pasażerów auta. Kiedy już mieliśmy nieszczęście uczestniczyć w zdarzeniu drogowym z udziałem dzikiego zwierzęcia należy pamiętać, iż to jakiego rodzaju zwierzę wbiegło nam pod koła ma kolosalne znaczenie, wobec czego należy to ustalić niezwłocznie po kolizji. Przykładowo, jeśli uderzyłeś samochodem zwierzę łowne podczas trwającego polowania odpowiedzialność za wypadek będzie ponosił dzierżawca danego terenu. Jego obowiązkiem jest posiadanie polisy OC, z której jest wypłacane odszkodowanie
Kolejnym etapem powinno być zgłoszenie zdarzenia do najbliższego koła łowieckiego. To tam możesz sprawdzić, czy w momencie wypadku odbywało się polowanie. Jeśli faktycznie tak było, wówczas poproś o numer polisy dzierżawcy, który musi Ci go udostępnić. W takiej sytuacji istnieje duża szansa na przyjęcie odpowiedzialności przez ubezpieczyciela i wypłatę odszkodowania.
W przypadku kiedy dochodzi do wypadku w czasie, kiedy nie trwa żadne polowanie, za bezpieczeństwo na trasie odpowiada zarządca drogi. Należy się upewnić czy przed wjazdem na obszar, na którym zdarzyła się nie stał znak drogowy informujący o ryzyku pojawienia się dzikiej zwierzyny na drodze. Jeśli nie, wówczas nie powinieneś mieć problemu z otrzymaniem odszkodowania. Jednak w takiej sytuacji pamiętaj, by zgłosić kolizję odpowiednim służbom oraz swojemu ubezpieczycielowi.
